2024-03-29

Atmosfera bywa zimna i gorąca

 

Prezes Zarządu KSM:

mgr Krystyna Piasecka

 

Szanowni Państwo!
Sądzę, że zwróciliście Państwo uwagę (zwracam się do Pleno Titulo moich Czytelników niniejszego felietonu), i że jesteśmy w drugiej połowie całorocznego cyklu wyborczego. Po pierwsze – jako obywatele Rzeczypospolitej Polskiej, po wtóre – jako członkowie Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Cykl rozpoczął się dla każdego z nas w czerwcu 2023 roku i zakończy w czerwcu 2024 roku. Pierwsze były (w czerwcu ubiegłego roku) wybory do Rady Nadzorczej KSM, ostatnimi będą (6-9 czerwca br.) wybory do Parlamentu Europejskiego.


Mamy już za sobą także przebudowujące scenę polityczną Polski wybory do Sejmu i Senatu RP oraz w naszym środowisku – Kongres Spółdzielczości Polskiej z wyborami władz spółdzielczych, czyli Zgromadzenia Ogólnego Krajowej Rady Spółdzielczej oraz Prezydium Zgromadzenia, a następnie Zarządu KRS. Naszym delegatem ma Kongres był wiceprezes Zarządu KSM Zbigniew Olejniczak, który został na nim ponownie wybrany do grona 102-osobowego Zgromadzenia Ogólnego KRS. Ponadto w naszej Spółdzielni dokonano wyboru nowych Rad we wszystkich 17 osiedlach. Obecnie zbliżamy się w szybkim tempie do wyborów naszych władz lokalnych, a ściślej samorządów terytorialnych – czyli do rad gminnych (miejskich), sejmików wojewódzkich, a także burmistrzów i prezydentów miast. My, katowiczanie, po Świętach Wielkanocnych – 7 kwietnia będziemy wybierać Prezydenta Miasta (ewentualny baraż 21 kwietnia), radnych Rady Miasta oraz naszych reprezentantów w Sejmiku Województwa Śląskiego, a następnie – w czerwcu – będą wspomniane wcześniej wybory do Parlamentu Europejskiego. Zatem pozostając pod wpływem kolejnych kampanii przedwyborczych żyjemy w nieustannym stresie – bombardowani prawdziwymi i nieprawdziwymi informacjami, prowadzonymi w asyście wzrostu cen rynkoych, inflacji i braku jasnej sytuacji, czego jeszcze możemy się spodziewać na tym polu – bo dobre chęci ubiegających się o mandaty i poparcie od wyborców oraz obietnice to za mało. Nadto trwająca nadal (wprawdzie poza naszymi granicami, ale blisko) wojna, optymizmem nie napawa.


Od lipca będzie wreszcie wyborcza przerwa. Zarówno ta w wyborach dotyczących nas jako obywateli RP, ale i w wyborach z tytułu członkostwa w Spółdzielni. Miejmy przeto nadzieję, że podgrzewana nieustannie na wszystkich poziomach atmosfera wreszcie opadnie w swej wysokiej temperaturze i rozpocznie się normalna dyskusja i współpraca. Będzie, oby spokojny, czas (2 - 3 - 4 lata, zależnie od kadencyjności) na realizację programów i obietnic wyborczych. Jako wyborcy z pewnością będziemy to z zainteresowaniem śledzić i doświadczać „na własnej skórze" (akceptując wyniki wyborcze, lub się im dziwiąc).


Młodzi mniejsze, seniorzy nieco większe – ale wszyscy mamy i obywatelskie i spółdzielcze doświadczenia, że nie zawsze naprawdę najlepsi wchodzą do gremiów wybranych władz. Ale takie już są „prawa" demokracji dyskredytuje rywali, ten może liczyć na zwycięstwo, bo znajduje posłuch i wzięcie – nawet gdy jest świadomym, iż jego krytyczne oceny nie polegają na prawdzie, a realizacja obietnic jest nierealna.


Ze spółdzielczego punktu widzenia, w owym deprecjonowaniu kontrkandydatów i pozyskiwaniu głosów wyborców nierzadko stosowana jest (znana i wykorzystywana już w PRL-u) metoda dezawuowania ruchu spółdzielczego, a zwłaszcza spółdzielczości mieszkaniowej. W czasach PRL spółdzielczość dla wielu była zbyt kapitalistyczna, a po zmianach ustrojowych jest napiętnowana epitetem, że jest zbyt „socjalistyczna". W przypadku spółdzielczości mieszkaniowej stawką w skali kraju jest około 8 milionów głosów, w naszym województwie ok. miliona, zaś w mieście Katowice – kilkadziesiąt tysięcy. Można, niby przypadkiem, podgrzać na spotkaniu przedwyborczym atmosferę atakiem na dowolną spółdzielnię. Zawsze na jej terenie znajdzie się jakaś bulwersująca mieszkańców dziura w chodniku czy jezdni, akurat nie działa jakaś winda, nastąpiło zniszczenie elewacji paskudnymi pseudograffiti. No i „tak dużo trzeba jej płacić, a najwięcej za ciepło". I wtedy pada deklaracja - obietnica: – jak mnie państwo wybierzecie, to jako radny – poseł – senator (zbędne skreślić) zlikwiduję te nieprawidłowości. A najchętniej... całą spółdzielczość mieszkaniową, bo to przecież wytwór PRL-u, nieprzystający do wymogów postępującej gospodarki wolnorynkowej i XXI wieku.


Na antyspółdzielczej fali wypłynęli (i to na kilka kadencji) nawet politycy parlamentarni. Skutki ich wobec Spółdzielczości mieszkaniowej (czytaj: interesu szeregowych spółdzielców) negatywnych działań w Sejmie i Senacie trwają w ustawach do dziś. Pozostałością po radnych ustawiających się „tyłem" do spółdzielczości są między innymi decyzje skutkujące tym, że na terenach spółdzielczych czegoś tam miasto nie zrobi. Bo to nie jego. Czyżby tereny spółdzielcze miały dostać status eksterytorialności? Absurd. Spółdzielcy są mieszkańcami, pełnoprawnymi obywatelami miasta. Tereny ich osiedli są integralną częścią miasta. Patrzmy zatem uważnie – kogo wkrótce wybierzemy do samorządu terytorialnego. Przyjaciół czy przeciwników spółdzielczości mieszkaniowej.


Wyborcza atmosfera jest – jak widać – gorąca, a tymczasem w przyrodzie zima dobiega końca. Wprawdzie kilkukrotnie, na parę dni, uraczyła nas ostrym mrozem i obfitym śniegiem, to generalnie jednak była ciepła. Według oceny Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej - Państwowego Instytutu Badawczego tegoroczny luty – w statystycznej, średniej temperaturze – był w Polsce najcieplejszy od 1919 roku, czyli od czasu rozpoczęcia systematycznych pomiarów meteorologicznych. Nie obowiązywała przestroga zawarta w przysłowiu „Idzie luty – podkuj buty". Według ostrzeżeń meteorologów może za to sprawdzić się słuszność zapowiedzi zawartej w innym porzekadle ludowym „Luty ciepły obiecuje, wiosny zimnej nie daruje." No cóż – po prostu doświadczamy przemian klimatycznych. I to nie tylko regionalnie (krajowo), kontynentalnie, ale i globalnie.


Tymi zmianami i anomaliami (w statystycznym ujęciu) szczególnie zatroskani są rolnicy i ogrodnicy. Ale przecież nie tylko oni. Lutowe ciepło pobudziło przyrodę do wegetacji, zaś awizowane mrozy mogą ją zniszczyć, zminimalizować plony, a w efekcie odbić się na – niepożądanym, ale realnym – wzroście cen artykułów spożywczych. A ta kwestia, należy do społecznie najdrażliwszych. Nic dziwnego, że obie te grupy producenckie żywności – mimo wiosennych w lutym temperatur – nie rzuciły się jeszcze do siewów i nasadzeń. Czekają z tym do prawdziwej wiosny (o czym nam, mieszczuchom, donoszą codzienne media informacyjne).


Niniejsze rozważania pogodowo - przyrodnicze podjęłam nie bez kozery, jako że pod koniec tego ciepłego lutego doszło w naszym spółdzielczym gronie do przykrego w skutkach nieporozumienia. Powodem była niefortunnie sformułowana przez Administrację Osiedla Zawodzie i upubliczniona informacja, która wywołała spore poruszenie wśród części mieszkańców osiedla. Obie zaangażowane w spór strony formalnie chciały dobrze, ale nie do końca zrozumiały intencje strony przeciwnej. Drobna w rzeczy samej sprawa została medialnie wyolbrzymiona i dała asumpt do wylania się przeciwko Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej internetowego hejtu. A pojęcie hejt – zjawisko obecnie już powszechne, a przy tym szkodliwe – pochodzi jak wiadomo od angielskiego słowa „hate" czyli nienawidzić. Hejtowaniu sprzyja pozorna anonimowość hejtera w internecie, obnaża bezzasadność i skrajność jego poglądów w najróżniejszych kwestiach.


Na kanwie jednej informacji w jednym osiedlu wywieszonej w dobrej intencji, aczkolwiek w nie do zaakceptowania przez władze Spóldzielni formie – KSM oskarżona została o to, że zabroniła mieszkańcom sadzić kwiatki, krzewy i drzewa przy osiedlowych budynkach. To nie tak! Spółdzielnia nasza, poprzez Rady Osiedli, od dziesięcioleci zachęca mieszkańców do siania i nasadzania kwiatów, prowadzi konkursy na najpiękniej ukwiecone tereny przy budynkach i na najładniejsze balkony. Organizuje okresowe akcje sadzenia drzew i krzewów itp. Uczestniczą w nich rywalizujący ze sobą mieszkańcy, w licznych przypadkach własnym sumptem i osobistą pracą upiększając swe bloki (balkony i tarasy), przylegające do domów mikroogródeczki czy kwietniki na zieleńcach. Piękne efekty owej szlachetnej rywalizacji aktywnych mieszkańców pokazujemy co pewien czas na łamach „Wspólnych Spraw". Do obecnego artykułu dołączyłam (gwoli ilustracji stwierdzeń i przypomnienia) tylko pięć przykładowych spośród licznych fotografii z poprzednich lat, wykonanych na osiedlach im. Ścigały, im. Ściegiennego, Janów, Szopienice i Wierzbowa. Ukazują one urok ukwieconych przez mieszkańców terenów osiedlowych oraz prowadzone przez mieszkańców akcje nasadzeń krzewów i drzew, ale w uzgodnionym z poszczególnymi administracjami terenie.


Zapewniam, że konieczność uzgodnienia z administracjami miejsc nasadzeń nie jest li tylko irracjonalnym biurokratycznym wymysłem. To kluczowy element w tych działaniach. Do każdego przecież budynku prowadzone są najróżniejsze instalacje, o których przebiegu mieszkańcy nie wiedzą (bo i nie muszą). Łącza te warunkują funkcjonowanie domów jako siedzib ludzkiego życia. Krzewy i drzewka z oczywistych powodów mogą być sadzone wyłącznie w miejscach, gdzie tych instalacji nie ma. Niewłaściwość zagospodarowania zdawać by się mogło „wolnego miejsca" okazuje się nie w momencie posadzenia tych roślin, ale wystąpi – jako komplikacja – po upływie kilku, czasem kilkunastu lat. Korzenie niegdyś małych sadzonek mogą bowiem uszkodzić podziemne kable i rury. I to niestety co pewien czas na terenie naszych osiedli się dzieje. Z reguły jest to pokłosie spontanicznych, bez uzgodnień z administracją osiedla działań, w okresie niemal masowych zasiedleń nowych bloków. Nauczeni tym doświadczeniem robimy wszystko, by unikać podobnych zdarzeń, bardzo kosztownych w ich usuwaniu i dlatego stosowne w tej kwestii zapisy znalazły się w uchwalonych przed laty regulaminach Spółdzielni.


Sądzę, że intencja i cel są zrozumiałe dla każdego z nas i leżą w interesie ogółu mieszkańców i że powstałe nieporozumienie jest wyjaśnione. Nasze osiedla nadal będą ukwiecane, a wszelkie inicjatywy i pomoc mieszkańców w tym względzie mile widziane. Nie na darmo całe Katowice szczycą się mianem: „Miasta ogrodów". W takim otoczeniu dobrze się mieszka, żyje. I w tej atmosferze, z okazji zbliżających się świąt Wielkiej Nocy, składam wszystkim Członkom Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, wszystkim Mieszkańcom zarządzanych przez Spółdzielnię zasobów, jak najserdeczniejsze życzenia pogody ducha, radosnego przeżywania pamiątki Zmartwychwstania Pańskiego, samych dobrych dni oraz życzliwości, empatii i wzajemnego zrozumienia ze strony otoczenia i bliskich – bez hejtu, pomówień i fałszywych oskarżeń, których zwłaszcza w ostatnim okresie – wyborczych rywalizacji – nie brakowało.

 

Radosnych Świąt!

 

Ze spółdzielczym
pozdrowieniem
KRYSTYNA PIASECKA

 



     

 
 
Wiadomości


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Więcej informacji: Polityka prywatności (Cookies-RODO)