2021-09-22

Syllogomania to nie kolekcjonerstwo

 

 

Prezes Zarządu KSM:

mgr Krystyna Piasecka

 

Szanowni państwo!
Dwadzieścia miesięcy trwa już w naszym kraju (ogłoszony przez rząd w marcu 2020 roku) stan epidemii i zmagania z pandemią Covid-19. Właśnie jesteśmy na początku czwartego etapu tej choroby i nikt nie potrafi autorytatywnie stwierdzić, ile tych etapów jeszcze może być, kiedy ludzie uodpornią się zbiorowo przeciw atakom wirusa SARS-CoV-2 i jego coraz to nowszym mutacjom, z których wariant Delta aktualnie jest najaktywniejszy.


Z bieżącymi, państwowymi komunikatami w najróżniejszych kwestiach koronawirusowych jesteście zapewne Państwo na bieżąco dzięki mediom codziennym. Zatem nie rozwijam tej kwestii, ale także do sprawy związanej ze zdrowiem przystępuję.


Wracam – po 10 miesiącach – w swoich comiesięcznych refleksjach do choroby o nazwie syllogomania, o której szeroko pisałam na łamach „Wspólnych Spraw" w listopadzie 2020 roku (zainteresowanych odsyłam do tego tekstu).


Nie będę powtarzała tutaj omówienia na czym choroba ta polega i jakie – nie tylko dla osoby chorej, ale także dla najbliższego otoczenia – powoduje skutki. Wyjaśniam tylko w jednym słowie, że syllogomania to po prostu zbieractwo. Chorujący na zbieractwo gromadzą bowiem w mieszkaniach głównie najróżniejsze odpady oraz śmieci. Brud, fetor, robactwo, nawet gryzonie – oto co z tym się wiąże i co (w sposób oczywisty) przenika do sąsiednich mieszkań.


Awizowałam w listopadzie ubiegłego roku w artykule wystąpienie Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej z petycją do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w kwestii dokonania zmiany w przepisach ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej w sposób nakładający na ten organ obowiązek sprawdzenia stanu lokalu mieszkalnego i doprowadzenia do jego opróżnienia z rzeczy nagromadzonych przez zbieracza dotkniętego syllogomanią.


Konkretnie wnosiliśmy w petycji o zmianę w art. 26 ust. 1 ustawy z 14.03.1985 roku o Państwowej Inspekcji Sanitarnej (Dz.U. z 2019 r., poz. 59 ze zmianami) polegającą na dodaniu 11 słów, a mianowicie po wyrazach: „czynnikami środowiskowymi" – dalszych wyrazów: „w tym wynikającymi z patologicznego gromadzenia rzeczy, śmieci, odpadków w mieszkaniu".


Gdyby Sejm przychylił się do naszej petycji, wówczas stosowny ustęp przytaczanej ustawy brzmiałby następująco:


„Państwowy inspektor sanitarny lub Główny Inspektor Sanitarny ma prawo wstępu do mieszkań w razie podejrzenia lub stwierdzenie choroby zakaźnej, zagrożenia zdrowia czynnikami środowiskowymi, w tym wynikającymi z patologicznego gromadzenia rzeczy, śmieci, odpadków w mieszkaniu, a także jeżeli w mieszkaniu jest lub ma być prowadzona działalność produkcyjna lub usługowa."


Naturalnie w uzasadnianiu swej petycji KSM podnosiła, że jako zarządca budynków wielorodzinnych, w skupiskach osiedli mieszkaniowych, od wielu lat boryka się z problemem zbieraczy, osób które – na skutek zaburzeń psychicznych o charakterze kompulsywnym – gromadzą w swoim mieszkaniach przedmioty zbierane najczęściej na śmietnikach. Spółdzielnia wskazywała, że te chore osoby doprowadzają do stanu całkowitego wypełnienia mieszkań rzeczami pochodzącymi ze zbieractwa – śmieciami, rupieciami, resztkami jedzenia, które stają się siedliskiem insektów, gryzoni, jak też źródłem wydobywania się odoru. Sytuacje takie stają się przyczyną konfliktów sąsiedzkich, angażując służby spółdzielni, które w obecnej sytuacji nie posiadają skutecznych narzędzi do rozwiązania omawianego problemu.


Ponadto Spółdzielnia wskazywała, że na mocy obowiązującej obecnie ustawy powiadamia o takich sytuacjach właściwy dla Spółdzielni Powiatowy Inspektorat Nadzoru Sanitarnego. Ten jednak odmawia podejmowania skutecznych czynności, kierując Spółdzielnię na drogę postępowania sądowego, jak i na drogę podjęcia czynności opiekuńczych przez opiekę społeczną (MOPS). Zwracała także uwagę, że inne przepisy prawne m.in. w ustawie o ochronie praw lokatorów (art.14-art.16), w ustawie o własności lokali (art. 16) i w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych (art.17 (10)) chroniące lokatorów i właścicieli mieszkań, czynią (wskazywane przez nadzór sanitarny działania sądowe) procedury eksmisyjne lub licytacyjne nieskutecznymi, bardzo długotrwałymi oraz całkiem nieadekwatnymi do sytuacji chorych „zbieraczy".


Dobitnie w petycji podkreślaliśmy, iż uwzględnienie proponowanej nowelizacji ustawy pozwoli znacznie poprawić sytuację zarządców nieruchomości, w tym spółdzielni mieszkaniowych oraz samych „zbieraczy", poprzez wskazane (znowelizowaną) ustawą działania Państwowej Inspekcji Sanitarnej (podnosząc przy tym, że przedstawiane w petycji orzecznictwo sądów administracyjnych jest dowodem, iż obecny stan sprawy wymaga zmian ustawowych).


W petycji Spółdzielnia nasza wskazywała również, że w duchu wnioskowanej nowelizacji ustawowej wypowiedział się w ostatnim czasie Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku sygn. akt IIOSK 1940/18, wydanym w wyniku skargi kasacyjnej Sanepidu (opisanym w publikacji w gazecie Rzeczpospolita nr 420, artykuł „Sanepid ma prawo wejść do lokalu"). W orzeczeniu tym, NSA stwierdził m.in. to, że właśnie inspektor sanitarny jest właściwy do kontrolowania, czy właściciel mieszkania utrzymuje ten lokal w stanie wykluczającym zagrożenie chorobami zakaźnymi. Podobne orzeczenie wydał NSA w dniu 25 lipca 2019 roku syg. akt. III SA/Gd76/18.


Na swoją petycję otrzymaliśmy jako KSM lakoniczną odpowiedź z Sejmu informującą, że sejmowa Komisja do Spraw Petycji – na podstawie art. 126c, ust. 3, pkt 5 Regulaminu Sejmu – podjęła decyzję: „o nieuwzględnieniu żądania będącego przedmiotem petycji."


W uzasadnieniu sejmowego pisma, podpisanego przez wicemarszałka Włodzimierza Czarzastego, stwierdza się:


„Komisja, po dyskusji z udziałem przedstawiciela Głównego Inspektoratu Sanitarnego, uznała, że obowiązujący przepis art. 26 ust. 1 ustawy z dnia 14 marca 1985 r. o Państwowej Inspekcji Sanitarnej nie wymaga doprecyzowania, gdyż określenie „czynniki środowiskowe" jest pojemne i mieści w sobie także patologiczne gromadzenie rzeczy, śmieci, odpadków w mieszkaniu", które zagraża zdrowiu."


Wróciliśmy więc do punktu wyjściowego. Ręce (metodą Piłata) zostały umyte.


Chorymi osobami na syllogomanię faktycznie nikt nadal nie będzie się zajmował, z ich mieszkań nagromadzonych odpadów nikt nie będzie usuwał, natomiast smród i robactwo z tych – w rzeczy samej – mieszkaniowych śmietników dalej będą przenikać do pobliskich lokali. Bo skoro inspekcja sanitarna dotąd w ramach tych dwu słów: „czynniki środowiskowe" mogła od 1985 roku podejmować oczekiwane społecznie działania, ale z zasady nie robiła tego, to i nadal czynić tego nie będzie. Sąsiedzi chorej osoby nadal, tak jak dotąd, będą żądać od administratorów i zarządców budynków (wszak kwestia ta nie dotyczy tylko naszej Spółdzielni lecz zasobów mieszkaniowych, jak kraj długi i szeroki) – „zróbcie coś z tym", bo w takich warunkach nie da się godziwie mieszkać. A zarządcy jak nie mieli, tak nie mają skutecznych narzędzi prawnych do rozwiązywania nabrzmiałych spraw zbieractwa.


Chorobami – a syllogomania to przecież choroba, co kolejny raz trzeba podkreślić – zajmują się służby sanitarne i medyczne. Nie zarządcy domów. Ubolewam, że uzasadniona petycja, a więc sygnalizowany w niej problem choroby syllogomanii - został tak zdawkowo potraktowany.


Obawiam się, że decydenci w Komisji do Spraw Petycji mogli paść ofiarą nieporozumienia. Zbieractwa bowiem w najmniejszej mierze nie można identyfikować z kolekcjonerstwem. Z filatelistyką, numizmatyką, zbieraniem płyt, obrazów czy jakichkolwiek innych dóbr kultury. Zbieranie a zbieractwo to nie to samo. No i zapewne uczestniczący w podejmowaniu odmownej decyzji przedstawiciel Głównego Inspektoratu Sanitarnego nie był zainteresowany wprowadzeniem tego expressis verbis sformułowania o „patologicznym gromadzeniu rzeczy, śmieci, odpadków w mieszkaniu". Zarządcy mieszkań zapewne od zaraz by zasypali jednostki sanepidu sprawami istniejącymi od dawna i nierozwiązywalnymi skutecznie.


Problem sam od siebie nie zniknie. Musimy jako społeczeństwo, aż do skutku domagać się od decydentów zajęcia się tym tematem i jego prawną regulacją. Chodzi wszak o stworzenie warunków do bardziej skutecznej pomocy cierpiącym na tę przypadłość, jak i ich sąsiadom – ponoszącym skutki zamieszkiwania w bliskości takich osób.


Z poważaniem
KRYSTYNA PIASECKA



     

 
 
Wiadomości


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Więcej informacji: Polityka prywatności (Cookies-RODO)