2021-12-24

Jak zawsze czekamy na wiele dobrych darów

 

Prezes Zarządu KSM:

mgr Krystyna Piasecka

 

Już – niestety – po raz drugi najpiękniejsze i najbardziej oczekiwane przez wszystkich święta Bożego Narodzenia i przejście ze starego do Nowego Roku przychodzi nam przeżywać w anormalnych warunkach stanu epidemii COVID-19, wprowadzonej (bezterminowo, do odwołania) z dniem 20 marca 2020 roku, mocą rozporządzenia ministra zdrowia, wydanego na podstawie ustawy z 5 grudnia 2008 roku o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi (Dz.U. 2008 nr 234 poz. 1570). Przytaczam w swoich comiesięcznych refleksjach po raz kolejny te podstawy prawne, bowiem od niedawna wielokrotnie ja osobiście, ale znacznie częściej wielu pracowników KSM w dyrekcji i w administracjach osiedlowych, spotyka się z potocznie głoszonymi opiniami, iż stan pandemii już nie obowiązuje, że wirus SARS-Co-2 (w kolejnej jego mutacji Delta) jest „niegroźny" i „zneutralizowany", więc nie trzeba już przestrzegać wprowadzonych w ubiegłym roku rygorów sanitarnych. Że po prostu wygasły. Nic bardziej błędnego.


W Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej wprawdzie przywróciliśmy od 1 lipca br. możliwość osobistego załatwiania spraw w siedzibie dyrekcji, administracjach osiedli i Zakładach Celowych (Zakład Ciepłowniczy/Zakład Zieleni, Serwis Techniczny, Zakład Usług Parkingowych), ze względu na zaistniały w owym czasie wyraźny spadek ilości (i skutków) zachorowań na COVID-19, ale przecież w dalszym ciągu obsługa mieszkańców odbywa się z pełną konsekwencją zachowywania wszelkich zasad bezpieczeństwa (dezynfekcja rąk, maseczka zakrywająca usta i nos, dystans społeczny minimum 1,5 metra, pomiary temperatury osób). A nadto prosimy i zachęcamy do załatwiania wszelkich spraw drogą pocztową, mailową lub telefonicznie. Istnieje także możliwość składania pism do skrzynek podawczych usytuowanych w oznaczonych, wyizolowanych miejscach znajdujących się w siedzibach jednostek organizacyjnych Spółdzielni.


Sytuacja epidemiologiczna jest bardzo dynamiczna. Jeśli w październikowym wydaniu „Wspólnych Spraw" (dysponując danymi z 7.10.2021.) mogłam podać, że w Katowicach odnotowano w tym dniu tylko 6 przypadków zachorowań i nie odnotowano zgonów, to po dwóch miesiącach (7.12.) liczba dziennych zachorowań na COVID-19 w naszym mieście sięgnęła 294 osób i zmarło 9 zakażonych koronawirusem. Jednocześnie wiceminister zdrowia Waldemar Kraska w wystąpieniu w Sejmie przekazał oficjalne, statystyczne dane dotyczące aktualnej sytuacji epidemiologicznej. Poinformował, że na 10 osób zakażonych koronawirusem 9 osób jest niezaszczepionych, na 100 trafiających z tego powodu do szpitali 95 jest niezaszczepionych, a na 100 spowodowanych COVIDEM zgonów 94 dotyczą osób niezaszczepionych. Liczby te mówią same za siebie, a podobnie jest również w skali ogólnopolskiej i międzynarodowej.


Śledzicie przecież Państwo na bieżąco informacje podawane w mediach codziennych, poznajecie oficjalne komunikaty rządowe. Właśnie 7 grudnia minister zdrowia podał nowe restrykcje sanitarne zapowiadające m.in. wprowadzenie obowiązkowych szczepień przeciw COVID-19 dla służb medycznych i mundurowych oraz nauczycieli. Wiadomo także o nowej, śmiertelnie groźnej mutacji koronawirusa nazwanej Omikron, która z Afryki (z Botswany oraz RPA) szturmem zdobywa kraje europejskie, a pierwsze przypadki notowane są także Polsce. O wirusie Omikronie i wprowadzanych w naszym kraju nowych obostrzeniach już nic więcej – (bo w miesięczniku nie sposób nadążyć za informacjami zmieniającymi się każdego dnia). Dziwi jednak, nie tylko mnie, skąd taki posłuch – wbrew prawdzie i faktom – znajdują szeptane, kolportowane m.in. w internecie, wiadomości nieprawdziwe (fakenewsy) o braku zagrożenia zdrowotnego, o zasadności unikania szczepień, o niepotrzebnym noszeniu maseczek. Uwagi takie (często zacietrzewionych) osób przyjmujemy, bo rolą naszą jest wysłuchać interesantów lub przeczytać opinie (jeśli są pisemne, nawet te o charakterze hejterskim). Nie zgadzamy się z nimi. Dlatego z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że w KSM litera sanitarnego prawa obowiązuje, jest i będzie aż do odwołania stanu epidemii ściśle stosowana.


Mimo istniejących ograniczeń przecież życie idzie do przodu. Nie tak wprawdzie, jakbyśmy sobie tego winszowali, nawet nie tak, jak z dużą dozą ostrożności sami żeśmy dla siebie na rok 2021 zaplanowali. Konstatujemy to w wielu dziedzinach. Zaistniała bowiem odczuwalna luka w możliwościach wykonawczych wielu usługobiorczych firm, które (w pierwszym rzędzie z braków kadrowych) spowolniły i zawęziły zakres swoich działań. Z tej przyczyny nie wszystkie nasze zamierzenia remontowe zostały sfinalizowane. Wiele prac jeszcze trwa, korzystając z (jak na przełom jesienno-zimowy) całkiem znośnej aury. Coś jednakże prześliźnie się do roku przyszłego. Nie jesteśmy z tego zadowoleni. Kontenci także nie są przedsiębiorcy, którzy nie wykonawszy robót nie dostaną przecież (oczekiwanego i planowanego) dochodu.


Ta sytuacja stała się istotnym czynnikiem w gospodarce finansowej Spółdzielni. Otrzymawszy pożyczki z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej – dzięki pełnej wszakże realizacji robót, na które były przeznaczone – uzyskujemy korzystne umorzenia spłat. Jednocześnie nie sięgaliśmy po wielkie kwoty oprocentowanych kredytów. Przypomnę tutaj, że zgodnie z uchwałą Walnego Zgromadzenia obradującego w czerwcu br. Zarząd Spółdzielni jest upoważniony do zaciągania w bieżącym roku pożyczek i kredytów na łączną kwotę 27 milionów złotych, jednakże nie zaszła potrzeba korzystania z tej formy wsparcia naszych finansów, choć musimy przecież terminowo (by nie płacić ustawowych odsetek za zwłokę) rozliczać się z budżetem miasta oraz z dostawcami mediów i usług nabywanych na rzecz naszych zasobów i ich użytkowników. Niestety posiadamy wewnętrzne, wobec KSM, zadłużenie członków i mieszkańców lokali mieszkalnych oraz użytkowych z tytułu nieterminowego uiszczania przez nich opłat miesięcznych.


Z problemem zaległości w opłatach za lokale od wielu lat Spółdzielnia zmuszona jest sobie radzić. Żadnym pocieszeniem dla nas nie jest fakt, że podobnie jest w innych spółdzielniach mieszkaniowych, a jeszcze gorzej w miejskim mieszkalnictwie komunalnym. To niemal powszechne i wielkie niebilansowanie się możliwości finansowych społeczeństwa. Według danych na koniec I. kwartału 2021 roku z Głównego Urzędu Statystycznego, z Krajowego Rejestru Długów, Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor oraz bazy informacji kredytowych BIK do najbardziej zadłużonych regionów w Polsce należy województwo śląskie. Łączna wartość zadłużenia jego mieszkańców na koniec I kwartału 2021 roku wyniosła niemal 3 mld 345 mln zł. Kwota długu przypadająca na statystycznego mieszkańca Górnego Śląska (z niemowlętami włącznie) to zatem 740 zł. Na drugim miejscu jest województwo mazowieckie z łączną kwotą zadłużenia jego mieszkańców w wysokości prawie 2 mld 928 mln zł. Kolejne miejsca zajmuje Dolny Śląsk, gdzie zadłużenie mieszkańców wyniosło ponad 2 mld 202 mln zł, a także województwo wielkopolskie z łączną kwotą zadłużenia mieszkańców wynoszącą ponad 2 mld 138 mln zł.


W strukturze zadłużeń indywidualnie najwyższe są należności hipoteczne i za samochody. Najpowszechniejsze właśnie te za lokale mieszkalne. W okresie pandemii zauważony został też fakt wzrostu zadłużeń w tej mierze ze strony osób w wieku senioralnym, dotąd będących najsolidniejszymi płatnikami. Otóż u części z nich pojawił się – w sytuacji ograniczonego z powodów koronawirusowych dostępu do powszechnej służby zdrowia – dylemat: opłacić należność za mieszkanie, czy przeznaczyć pieniądze na wizytę prywatną u lekarza.


W tym miejscu przypominam, że Spółdzielnia nasza, mając na uwadze wspólny interes ekonomiczny swoich członków i mieszkańców, a równocześnie zamierzając udzielić pomocy grupie spółdzielczej najbardziej poszkodowanej skutkami kryzysu, wdrożyła dotychczas sporo czasowych rozwiązań pomocowych, realizowanych w oparciu o indywidualne wnioski zainteresowanych. Dotyczą one m.in. możliwości przejściowej zmiany zasad wnoszenia bieżących opłat, nieobciążania należnymi ustawowymi odsetkami za nieterminowe wpłaty, czasowego zmniejszenia zaliczek na media, jak również niewszczynania postępowań komorniczych i sądowych związanych z windykacją zadłużeń (z wyjątkiem dotychczasowych dłużników).


Nie do końca natomiast jestem pewna, czy to ze stanem pandemicznym (depresją, frustracją, sprzeciwem wobec zaistniałej rzeczywistości wyzwalającym stany agresywne i lękowe, z próbą odreagowywania) należy wiązać znaczny wzrost dewastacji i kradzieży spółdzielczego mienia. Lata 2018 i 2019 wskazywały tak spory spadek szkód z tego tytułu, że na łamach „Wspólnych Spraw" przestaliśmy co miesiąc bić na alarm i wskazywać jak bardzo kosztują nas kradzieże i zniszczenia w budynkach oraz ich najbliższym (przez nas spółdzielców utrzymywanym) otoczeniu. Trzeba na powrót podnosić larum! Traktuje o tym odrębna informacja na łamach tego wydania „WS". Mimo, że w każdym z naszych osiedli przybyło urządzeń monitorujących, mimo zamieszkiwania w naszych zasobach tysięcy uczciwych, rzetelnych, dobrych ludzi – dewastacje znów się nasilają i (co najgorsze) są niezauważalne w czasie ich powstawania. Lub też zauważone nie są ujawniane. Ze strachu? Dla źle pojmowanego „świętego spokoju"? Przecież zniszczenia trzeba usunąć, naprawić. No i wydać na to pieniądze ze spółdzielczej kiesy czyli wpłat nas – mieszkańców, a które mogłyby być spożytkowane na coś innego, bardziej pożytecznego. Nikt nam niczego darmo nie daje. I to są nasze koszty wewnętrzne, jak się je określa: „zależne od Spółdzielni". Czy w przypadku dewastacji naprawdę od Spółdzielni, czy od wandali, którzy niszczą nasz wspólny majątek? Nie pozwalajmy na to! Niszczycieli jest w gruncie rzeczy garstka. Niechaj nasze czujne oczy zauważą ich działania, a osobista odwaga niech pozwoli nam na ich zdemaskowanie i w konsekwencji potem prawne ukaranie, włącznie z obciążeniem kosztami za popełnione dewastacje.


Wybaczcie Szanowni Czytelnicy, ale na koniec tego felietonu powtórzę jego pierwsze zdanie: już – niestety – po raz drugi najpiękniejsze i najbardziej oczekiwane przez wszystkich święta Bożego Narodzenia i przejście ze starego do Nowego Roku przychodzi nam przeżywać w anormalnych warunkach stanu epidemii COVID-19. To wszakże nie oznacza, że nie mamy świętować i cieszyć się z przychodzenia na świat Bożej Dzieciny. Przynosi przecież ona zapowiedź wielkiej zmiany, nadzieję na lepsze jutro, wiele dobrych, oczekiwanych darów dla każdego człowieka. Życzę, by trafiły one do każdego z członków i mieszkańców Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Szczęśliwego Nowego 2022 Roku!


Z poważaniem
KRYSTYNA PIASECKA



     

 
 
Wiadomości


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Więcej informacji: Polityka prywatności (Cookies-RODO)